W pożarze, oprócz warsztatów, serwisów, składu materiałów budowlanych i innych małych firm, spłonęło również mieszkanie pani Anny, które zajmowała z córką i partnerem.
– Miałam piec kaflowy i początkowo myślałam, że to z niego się dymi. Otworzyłam drzwi na klatkę schodową i na strych, a tam było jeszcze więcej dymu – przywołuje sceny z 29 grudnia. Strażacy kazali jej natychmiast opuścić lokal. – Zabrałam torebkę z dokumentami i portfelem, w którym było parę złotych. Nie podejrzewałam, że pożar będzie tak ogromny. Byłam przygotowana na to, że na drugi dzień będę musiała sprzątać mieszkanie po akcji gaśniczej. Stało się inaczej. W ciągu dwudziestu minut zostaliśmy bez dachu nad głową – opowiada.
Mieszkanie do remontu
Tymczasowo znalazła mieszkanie w ośrodku Caritas. Z MOPS-u otrzymała 1500 zł. PKP zaoferowało jej inne mieszkanie. Wymaga jednak gruntownego remontu, trzeba zamontować ogrzewanie. Właśnie materiały budowlane są jej teraz najbardziej potrzebne. – Ubrania już mamy, ponieważ po pożarze pomogło nam wiele osób, niektórych nawet nie znam – mówi pani Anna.
To, czy spalony budynek będzie się nadawał do odbudowania, wykaże ekspertyza. – Zlecił ją zarządca, czyli PKP. Wyniki będą znane w lutym – poinformował nas Krzysztof Piątek, naczelnik Wydziału Inspekcji i Kontroli w Wojewódzkim Inspektoracie Nadzoru Budowlanego w Rzeszowie.
Wesprzyj rodzinę pani Ani
Osoby, które chciałyby w jakiś sposób pomóc poszkodowanym w pożarze, mogą kontaktować się z autorem artykułu (Paweł Bugira, 16 670 22 00, p.bugira@zycie.pl).