Do zdarzenia doszło 19 grudnia ub. r. na drodze gminnej w Mirocinie. – To było o godzinie 23. Razem z córka w rowie przed naszą posesją zauważyliśmy policyjny radiowóz. W pierwszej reakcji zapytaliśmy się, czy nikomu nic się nie stało. W środku było dwóch policjantów, dzwonili po pomoc. Po chwili zauważyłem, że ogrodzenie mojej działki jest uszkodzone. Dostrzegłem zgięty słupek, pokiereszowaną siatkę, przerwany drut i uszkodzoną korę na rosnącym w pobliżu drzewie. Policjant, który siedział za kierownicą, uspokoił mnie, mówiąc, że szkody zostaną pokryte z polisy samochodu policyjnego. Po chwili przyjechał drugi radiowóz, poprosiłem więc o dane policjanta, który kierował tamtym. Od jego kolegi usłyszałem: „No co pan, to nie jest cywilny samochód, policji pan nie ufasz?”. Pomyślałem sobie, że może faktycznie to niepotrzebne… Dzisiaj żałuję – relacjonuje mężczyzna.
Znaczy się UFO wjechało.