– Droga bezpośrednio przez tory to właściwie jedyne przejście na drugą stronę. Nikt z nas nie jest samobójcą. Gdy jedzie pociąg, to nie przechodzimy – mówią mieszkańcy.
Mieszkańcy mają poważne zastrzeżenia do zachowania funkcjonariuszy SOK. – Recepta miała już ostatni dzień ważności. Była sobota, prawie południe. Śpieszyłam się do autobusu, żeby zdążyć ją wykupić. Jeden z SOK-istów zatrzymał mnie, gdy byłam już w autobusie. Złapał mnie za rękę i powiedział, że nigdzie nie pojadę. Odpowiedziałam, że pojadę i żeby mnie puścił – opowiada Stanisława Pudlik.
Sytuacja nie zakończyła się mandatem, a nieprzyjemną wymianą zdań, ale ludzie są oburzeni sposobem interwencji wobec starszej kobiety.
Potrzebne kursy z kultury osobistej?
– Gdzie oni są w nocy, kiedy tutaj chuligani piją, butelkami rzucają (...)