Artykuł Premium
Santana wraca
Na szczęście żyje jeszcze pokolenie, które przytulało swą piękniejszą połowę przy dźwiękach „Samby Pa Ti” Carlosa Santany. Działo się to według następującego scenariusza. Jak wiadomo, dyskoteka to kawałki szybkie i wolne. Te pierwsze obrabiało się w kółku, kiedy każdy kręcił się i wił oraz pląsał, ale solo. Kiedy pojawiał się wolny numer, tzw. przytulany, brało się dziewczynę w objęcia i zaczynał się wspólny taniec ( jeśli można to tak określić). I właśnie wtedy pojawiał się Carlos ze swą gitarą i „Sambą Pa Ti”. Niezastąpiony kawałek do wyżej wspomnianych celów.
Od tego czasu różnie z Santaną bywało. Nagrał wiele płyt, ale jakby poszedł w zapomnienie. Aż wreszcie w 1999 r. nagrał album Supernatural. Błysnął mocno, bo też muza znalazła się tam niebanalna. Potem znowu tworzył, ale nie było to już tak poruszające, jak dawniej. Ogrywał też stare szlagiery, koncertując również w Polsce. I teraz pojawia się Santana IV. Mistrz wraca w starym składzie (...)