Jeszcze inni zarzucają środowiskom homoseksualnym, lewicy, liberałom nachalne szerzenie gender, seksualizację dzieci, lansowanie związków partnerskich, walkę z Kościołem, narzucanie większości woli mniejszości.
Oczywiście politycy, zaangażowani społecznicy zapełniali czas antenowy różnych telewizji, rozgłośni radiowych. Portale społecznościowe puchły od komentarzy i hejtu. Ale co z takich dyskusji wyniknęło?
Życie samo napisało scenariusz. W Białymstoku pseudokibice usiłowali nie dopuścić do legalnego przemarszu osób reprezentujące środowiska LGBT. Interweniowała policja. I tak od dziesięcioleci. Krok do przodu, krok w tył. Wyrastają kolejne pokolenia młodych Polek i Polaków, a nadal tyle samo w nas dumy, tyle samo uprzedzenia.
Dlaczego tak się dzieje? Nie wiem.
Zdaję sobie sprawę, jak trudno przepracować w sobie własne niechęci, lęki, obawy. Bardzo często jest to niemożliwe. Ważne, by sobie z własnych ograniczeń zdawać sprawę. Od zawsze nawinie uważam, że jedyną drogą jest uczciwa edukacja. Za uczciwość w tym konkretnym wypadku uznaję tak skonstruowane programy nauczania, aby uwzględniały wrażliwość przede wszystkim dzieci, ale też ich rodziców. Nie powinno być tak: jeżeli rodzic ma krytyczne uwagi do środowisk LGBT z założenia uważany jest z ciemniaka z wykopaliska. I odwrotnie.
Nie ma co udawać, że wszyscy jesteśmy tacy sami, pod sznurek, a dzieci, młodzież w kwestiach edukacji seksualnej trzeba zostawić tylko rodzicom. Bywa, że wszystkich wyrecza internet. Najczęściej w wulgarnej formie. Rodzice niestety zazwyczaj są bezradni wobec błyskawicznie zmieniającego się świata. Wszyscy to wiemy, a nic z tym nie potrafimy zrobić. Do wyborów pogadamy, a potem wszystko będzie po staremu.
Proponuję minimalistyczne hasło na dziś i jutro: budujmy wokół siebie Strefę wolną od nienawiści!